Monia006
Administrator
![Administrator Administrator](http://www.phpbb-design.com/ranks/images/Antivirus_PDT.gif)
Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 21:52, 01 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Wywiad (chyba raczej stry)z Anetką i Mikołajem
Krystyna Pytlakowska: Miałaś już wcześniej chłopaka?
Aneta Zając: Tak, byłam w dwóch poważnych związkach, ale to nie było do końca to, czego szukałam w drugiej osobie. Odnalazłam to wszystko w Mikołaju. To znaczy przyjaźń, oparcie, oddanie. I fantazję, jaką ma Mikołaj, który nieustannie wszystkich rozśmiesza, a mnie najbardziej.
Mikołaj Krawczyk: U nas to się zaczęło jakby od odwrotnej strony. Nie było tak, że jak ją zobaczyłem, to cały świat zawirował i od razu oszalałem. Do tego, co nas teraz łączy, dochodziliśmy stopniowo. A okoliczności po prostu nam sprzyjały. Żebyśmy się mogli lepiej poznać i żeby...
– Na miłość nie ma rady?
M. K.: Gdybyśmy mieli się w sobie nie zakochać, to byśmy się nie zakochali, mimo pracy przy tym samym serialu.
A. Z.: Poznawaliśmy się i zżyliśmy się ze sobą. Nie zdawałam sobie jednak sprawy z tego, co naprawdę czuję do Mikołaja.
– Reżyser i scenarzysta niechcący Was wyswatali? Bo przecież w „Pierwszej miłości” gracie parę.
A. Z.: Na pewno sprawili, że się zbliżyliśmy do siebie. I przyczynili się do tego, że narodziła się przyjaźń, która później zmieniła się w miłość.
M. K.: W dodatku firma producencka ulokowała nas w jednym mieszkaniu, w którym zresztą jesteśmy do dziś.
A. Z.: Mieszkamy tam z jeszcze jedną koleżanką i kolegą.
– A Ty gotowałeś domownikom kolacyjki? Podobno robisz to wspaniale?
M. K.: Z tym „wspaniale” to przesada.
A. Z.: Dobrze gotujesz, nie udawaj takiego skromnego.
M. K.: Chyba kucharską żyłkę odziedziczyłem po tacie, który bardzo lubi eksperymentować w kuchni.
A. Z.: Muszę mu podziękować.
– Spotkaliście się już wcześniej, na wydziale aktorskim szkoły filmowej w Łodzi. Ty byłaś na pierwszym roku, Mikołaj na trzecim. Podobno bardzo Cię gnębił?
A. Z.: W szkole jest taki zwyczaj, że studenci starszych lat fuksują pierwszaków, dając im różne zadania. Zapamiętałam go z tego, że męczył nimi kilka osób, a między innymi mnie.
M. K.: Cały rok równo fuksowałem wszystkich.
A. Z.: To nie polegało na fizycznej przemocy, jak w wojsku, tylko na wymyślaniu dla nas etiud do wykonania. A Mikołaj był bardzo wymagający. Nawet w jakimś wywiadzie określiłam go potem żartobliwie jako sadystę.
M. K.: Chyba powinienem się obrazić. Te fuksówki to po prostu dobra zabawa.
A. Z.: Teraz z perspektywy czasu wiem, że to było potrzebne. Na początku reagowałam bardzo emocjonalnie. Byłam w obcym mieście, wśród obcych ludzi, w nowej szkole. Zajęcia trwały od rana do wieczora, bywałam więc bardzo zmęczona, a tu jeszcze starsi koledzy każą mi robić jakieś etiudy na scenie. Dostałam ostrą zaprawę, która teraz bardzo mi się przydaje, kiedy pracujemy całymi dniami. Pamiętam, jak Mikołaj mnie męczył, żebym mówiła takim fajnym dziecięcym głosikiem, który on opanował do perfekcji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|